23 maja 2008

Asterix and the Vikings

Stała się rzecz straszna, wręcz potworna! Dzikie i nieokiełznane hordy Wikingów śmiały porwać młodego siostrzeńca wodza, Justforkix'a! Tragedia... Na szczęście dzielny Asterix podjął się misji odszukania młodzieńca i sprowadzenia go do wioski.

Spodziewałem się platformówki i gra owszem, jest platformowa. Ale nie całkiem typowa dla tego gatunku. Otóż Asterix oczywiście porusza się swobodnie, skacze, może także się pochylić oraz - co najważniejsze - może konkretnie przysolić, tak, że po pechowym Wikingu zostają tylko sandały. Jednakże celem nie jest tylko dojść do końca danego etapu (gdzie czeka piesek Idefix), ale i zebrać wszystkie, porozrzucane dość swobodnie bonusy na planszy. Nieraz trzeba pomyśleć jak dostać się na daną platformę, kiedy indziej z kolei użyć zamiast mózgu pięści... Bonusy dzielą się na: czaszki, po prostu rozrzucone, hełmy wikingów, które by zdobyć należy ich właścicieli pobić i inne, w mniejszej ilości: menażka z czarodziejskim wywarem bądź też dodatkowe życie.


Plansze wyposażone są w sporą ilość platform oraz różnych przydatnych przedmiotów, za platformy mogących służyć: beczki, kule śniegu. Mamy tu trzy krajobrazy: najpierw Asterix podąża przez zieloną i słoneczną Galię, następnie przez jakieś jaskinie, by ostatecznie dotrzeć do krainy śniegów. Tam też czekać będzie na niego szef Wikingów, którego również należy konkretnie obić po obliczu.

Praktycznie jedynym poważnym zastrzeżeniem do gry jest jej "ślamazarność". Asterix wlecze się jak mucha w smole, wrogowie również. Dopiero gdy bohater łyknie sobie czarodziejskiego wywaru gra robi się nieco bardziej dynamiczna, lecz trwa to zaledwie kilka sekund. Gdyby wszystko działo się szybciej, byłoby o wiele lepiej. Inną wadą, lecz już mniejszego kalibru jest brak muzyki w czasie gry (jest jedynie w menu), mamy tylko dźwięki. No i gra do najdłuższych nie należy...

Brak komentarzy: