13 grudnia 2009

Gameloft Podcast #2


Drugi, grudniowy podcast Gameloftu, prócz życzeń bożonarodzeniowych i noworocznych zawiera kilka ciekawych informacji na temat gier francuskiego giganta. Na pierwszy ogień idzie Driver – który, jak się okazuje, ma być portem pierwszego „Drivera” sprzed kilku lat, występującego wpierw na komputerach PC a następnie na PSX i PSOne. Mnie osobiście ciekawi, czy w związku z tym nie będzie opcji wysiadania z samochodu?

Dalej reklamowany jest Tom Clancy’s H.A.W.X., który jeśli się nie mylę, można już odnaleźć w AppStore. Mam ogromną nadzieję, że gra okaże się być po prostu pełną akcji strzelaniną, a nie Boże broń symulatorem...

GT Racing Motor Academy to zupełna nowość – nie wiedziałem, że gra jest w produkcji. Wersja mobile była zupełnie przeciętna, może wersja iPhone/iPod Touch będzie lepsza? W sumie już czas, by lider wśród symulacji się zmienił (dotychczas panuje niepodzielnie Real Racing od Firemint).

Znajdziemy garść nowych informacji o strzelance NOVA, o James Cameron’s Avatar oraz o aktualizacjach – rewelacyjna rzecz, gry sprzed paru miesięcy dostają patche, dzięki którym grywalność przeżywa drugą młodość. Modern Combat: Sandstorm otrzymał multiplayer online i wi-fi, Guitar Rock Tour 2 naprawdę niedrogie (0.99 centów za paczkę trzech) pakiety z dodatkowymi utworami, a Real Football 2010 patch z poprawioną grafiką (?). To robi wrażenie.

Podobnie, jak wrażenie robi gra Bridge Odyssey, choć na pierwszy rzut oka wyglądająca jak kopia Tiki Towers, to jednak dzięki pozytywnie durnemu klimatowi oraz takiej samej grafice pewnie i tak zostanie hitem.

Nic, tylko logować się do AppStore...

18 listopada 2009

Gameloft Podcast #1


Jeden z największych oraz niewątpliwie najlepszych producentów gier na telefony komórkowe postanowił nawiązać jeszcze lepszy kontakt z graczami całego świata. W tym miesiącu rozpoczęto nadawanie podcastu, zapowiadającego nowości Gameloftu. Niestety dla wszystkich, którzy wciąż pamiętają o technologii J2ME podcast skupia się tylko i wyłącznie na iPhonie.

Wśród wszystkich przedstawionych tu gier z pewnością wrażenie robi zapowiedź Skater Nation - pierwszy w pełni trójwymiarowy skateboard na iPhone. Już czuję klimat Tony Hawk's Skateboarding z PSX'a :) Asphalt 5 też wygląda smakowicie, podobnie jak Derek Jeter Real Baseball - nie kumam o co chodzi w tym sporcie, ale może właśnie dzięki tej pozycji wreszcie zrozumiem? :)

Szkoda, że jeden z moich ulubionych tytułów wszech czasów - The Settlers, zostaje wydany jako konwersja części czwartej. Osobiście uważam, że gra najlepsze zasady i system rozgrywki miała w momencie wydania części drugiej, ale wiadomo, że i tak grę trzeba zobaczyć. Nie kręci mnie natomiast zupełnie Castle Frenzy, mimo świetnie zapowiadającej się grafiki. Umieram z kolei z ciekawości, jak też prezentować będzie się Rogue Planet, odrobina strategii przyda się każdemu.

Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka, a w szczególności prezentacji James Cameron's Avatar - gierka zapowiada się naprawdę smerfastycznie...

GT Racing: Motor Academy




15 listopada 2009

California Games X

Kolejna zręcznościówka, ukryta pod pozorem tym razem sportów ekstremalnych. Trzy poziomy trudności pozwalają wziąć udział w pojedynczej zabawie, praktyce oraz turnieju. Do dyspozycji graczy oddano następujące dyscypliny sportowe: jazda na rowerze BMX, skateboarding, surfing, wspinaczka, surfowanie w powietrzu, break-dance oraz jazda na rolkach.


Każda z tych dyscyplin polega na coraz trudniejszym i bardziej wymagającym uderzaniu wskazywanych przez system klawiszy kierunkowych. Niektóre dodatkowo zawierają mini gry polegające na wciśnięciu fire gdy kursor osiągnie wyznaczony cel na pasku czy utrzymywanie kursora na środku paska jak utrzymywanie równowagi. Nie są zbyt skomplikowane, na szczęście nie są też nudne. Gra jest stosunkowo przyjemna, choć graficznie nic jej nie wyróżnia z setek tytułów podobnych. Szkoda tylko, że jest niekonsekwentna: biorąc udział w turnieju postaci graczy są często zupełnie inne, raz wcielamy się długowłosego faceta, następnie włosy są krótkie i innego koloru, a na końcu w ogóle zmieniamy płeć i na rolkach zasuwamy jako kobieta. Niestety po dwukrotnym zwycięstwie w turnieju grać się już nie chce, i tytuł ląduje w koszu...

Roland Garros 2007

Jest to całkiem ciekawy tenis, okraszony oryginalną nazwą znanego, francuskiego pilota, będącego patronem turnieju „French Open”. Graficznie jest to dość udana produkcja, animacje tenisistów obojga płci zasługują na uznanie. Brak uznania natomiast należy się sterowaniu, nie dość, że czterokierunkowym, to jeszcze trudno w zasadzie się zorientować o co chodzi.


Mimo to ów fakt nie przeszkadza w swobodnej walce, zwyciężaniu i niezłej zabawie. Oczywiście przedstawieni tu zawodnicy nie istnieją w rzeczywistości, kortów też nie ma wiele, bo cały jeden a o efektach w stylu debel czy inne zabawy można zapomnieć. Ale jak na grę sprzed dwóch lat – da się zagrać!

Supreme Airfighter


Następna gra znanego z polskich tłumaczeń producenta, opowiadająca o walce w powietrzu. Jest nieco nietypowo skonstruowana: brak tu klasycznych, następujących po sobie misji – w sumie trwa tu jedna, potężna misja rozłożona na kolejne rozdziały. Drugą charakterystyczną cechą jest podział rozgrywki na lot i walkę. Podczas lotu nic się nie dzieje, ot, po prostu samolot sobie frunie. Następnie, nagle pojawiają się przeciwnicy – wówczas zaczyna się standardowa strzelanka, gdzie walczymy tak długo, aż przeciwnicy nie znikną. Potem spada kilka bonusów i lecimy dalej… Owe bonusy bardzo często zmieniają aktualną broń, dodają osłon i inne standardowe sprawy. Często bonusy są czasowe, tzn. dodają lepszą broń, ale zaledwie na chwilę. Niestety trudno jest się w rozgrywkę wczuć, bowiem wyraźnie brakuje jej celowości, a porównywanie tytułu z podobnymi tytułami konkurencji w ogóle byłoby bez sensu. Tym razem Qplaze wyszedł produkt poniżej przeciętnej.


13 listopada 2009

Delivery Xpress

Kolejna specyficzna gra specyficznego producenta. Tym razem wcielamy się w rolę typowego, amerykańskiego „package-boy’a”, którego jedynym celem jest zebranie, a następnie rozdanie jak największej ilości paczek.


Nasz chłopak zasuwa sobie wesoło przez kolejne biura, przemykając między boksami z zapracowanymi urzędnikami. Jeśli któryś z nich ma do oddania paczkę, zaznaczony jest zielonym kolorem. Należy odebrać paczkę poprzez wbiegnięcie na zielone pole, po czym lecimy dalej. Ekran stale się przesuwa w prawo (gdy zbieramy paczki) lub w lewo (gdy je oddajemy), zatem swobodne bieganie po biurze nie wchodzi w grę. A boksy umieszczone są w różnych miejscach, często więc trzeba się wracać, lecz pamiętając o uciekającym ekranie.

Dodatkowo nie wolno wbiec na boks, należy także uważać na masę innych przeszkadzajek, np. sprzątaczy-odkurzaczy czy inne zajmujące biura jednostki. Gramy tak długo, aż nie stracimy wszystkich żyć, po czym wysyłamy wynik na serwer. Gra nie jest najgorsza, lecz do lepszej zabawy przydałaby się jeszcze opcja biegania po skosie, której niestety tu zabrakło.

Funky Cops: Disco Stars

Do wyboru mamy jednego ze skądinąd znanych Funky Cops, po czym znajdujemy się na planszy pełnej kolorowych kwadratów. Co trzeba robić? Ano, gra opiera się na nieśmiertelnej zasadzie gry „Slurp“ - należy zdejmować ciągi przynajmniej dwóch stykających się kwadratów tego samego koloru, ale tak, by na koniec planszy nie zostało zupełnie nic.


Pomocne dodatki także znajdziemy - bomby zabierające wszystkie kwadraty dookoła, specjalne klocki, które likwidują linie pionowe, poziome, a nawet po przekątnych... Jedna nieudana plansza i gramy od nowa. Tytuł stworzony wybitnie dla fanów bicia kolejnych rekordów, ciekawie wyglądający graficznie i przyzwoicie brzmiący dźwiękowo.

Sheep Mania: Puzzle Islands

To już druga gra z cyklu "Sheep Mania", tym razem jednak nie zręcznościowa, a logiczna. Charakterystycznym elementem jest fakt, iż całość została wykonana dokładnie takim samym kosztem, jak Barnyard Dash - ten sam sposób ukazania akcji, nawet układ menu.


Tym razem jednak nie ganiamy owcami po torach wyścigowych. Zadaniem jest doprowadzenie owcy do celu, czyli powiewającej wesoło czerwonej chorągiewki. Haczyk polega na tym, że bohaterka nie potrafi się zatrzymać inaczej, jak tylko na coś wchodząc. W wolnym tłumaczeniu: jeśli każemy jej iść w lewo, to będzie tak długo szła, aż na coś nie wejdzie, lub nie spadnie z planszy. Plansze bowiem są stworzone na wyżynach, a w zasadzie na tytułowych wyspach. Gra polega na takim kombinowaniu, by owca tu się zatrzymując, tam coś blokując, dotarła do celu. Nie brakuje wszelkiego rodzaju przeszkadzajek - dziury w ziemi, które powodują, że bohaterka wychodzi gdzieś indziej, czy zakrętów, po wejściu na które owca zaczyna zmieniać kierunek marszu. Solidna zabawa na wysokim poziomie, doskonała dla fanów gier logicznych.


27 września 2009

Swine Foo Fighting

Jest to kolejna gra oparta na biciu kolejnych rekordów. Zręcznościówka, w której wcielamy się w świnię, która broni współbratymców przed przerażającymi ludzkimi doktorami, chcącymi dokonywać na świnkach złych eksperymentów.


U dołu ekranu stoi nasz bohater, z góry nadbiegają przeciwnicy. Należy przemieszczać się na boki i rzucać w nich czymś na kształt gwiazdek ninja. Haczyk polega na tym, że dla każdego z trzech typów wrogów mamy inny klawisz fire - 1, 2 lub 3. I na tym najprościej się pomylić. I tak jedziemy plansza po planszy, sycąc się widokiem kolejnych poziomów i własną zręcznością :)

Puzzle Magic 4

FDG Mobile Games to producent kilku stosunkowo mniej znanych, lecz przyzwoitych gier, jak np. logiczna seria Bobby Carrot czy Mr. Mahjong. Ale mi w telefon wpadły puzzle.


Zasada tej gry korzysta garściami z tytułu Bloxed Mania, żeby nie powiedzieć, iż po prostu go kopiuje. A w sumie tak właśnie jest. Celem gry jest łączenie ze sobą takich samych bloków, w pary lub w trójki. By tego dokonać trzeba je przesuwać i po prostu ze sobą stykać.

Plansze zbudowane są tak, by wycisnąć z tytułu nieco przyjemności; trzeba się trochę pomęczyć. Jednakże dla tych, którzy nie lubią się umysłowo przemęczać dano tryb EASY, który naprawdę rozwiąże każdy. Ogólnie rzecz biorąc przyjemna gra, choć zerżnięta maksymalnie z innych, starszych tytułów.

Barman Express

Zupełnie nieznana mi firma zrobiła grę nie dość, że wciągającą, to jeszcze po polsku. Jest to utrzymana w najlepszym stylu zręcznościówka, gdzie celem jest obsługiwanie klientów w barze, a w zasadzie w piwiarni.

Ekran gry ukazuje wnętrze piwiarni ukazane z góry. W centrum stoi barman, otoczony ladami z czterech stron. I z tychże stron nadchodzą klienci. Sterowanie polega na wciśnięciu odpowiedniego klawisza kierunkowego, co spowoduje wyrzut butelki z browarem w stronę klienta.


Haczyk polega na kilku utrudnieniach. Po pierwsze: liczba browarów w skrzynce jest ograniczona, zatem co pewien czas, najlepiej wtedy, gdy nikogo w barze nie ma, trzeba skoczyć na zaplecze po nową skrzynkę. Drugi haczyk to fakt, iż wpadają tu (niby przez pomyłkę) dzieci. Rzucenie browara dzieciakowi równe jest utracie jednego życia (plus nabicia solidnego guza na czole bachora). Trzeci haczyk to uczestnictwo w życiu naszego sklepu prawdziwych piwoszy, którym butelka nie starcza. Gdy wchodzi taki gagatek, należy szybko przy pomocy klawisza fire nalać potężny kufel, wypełnić go złotym piwkiem po same brzegi. I dopiero tak przygotowany specyfik rzucić klientowi. Co pewien czas z kolei przychodzą już prawdziwi maniacy, uzależnieni od piwa i im należy rzucać takich pełnych kufli tyle, ile zechcą. Oczywiście wypełnienie kufla zużywa więcej niż jedną flaszkę piwa, więc na zaplecze latamy coraz częściej.

Co kilka misji mamy upgrade - dodatkowa skrzynka z browarami, szybciej napełniający się kufel czy dodatkowe życie. Gramy tak długo, jak życia starczy, a potem pobijamy własne rekordy :)

26 września 2009

Colin McRae Rally 2005

Tej marki nikomu przedstawiać nie trzeba. Wersja 2005, czyli stworzona w zamierzchłych czasach dla gier JAVA... no, nie zamierzchłych, ale dość dawno. Ten odcinek rzecz jasna nie oferuje grafiki 3D, ale zastosowane tu 2D naprawdę daje radę. Gra jest niezwykle przyjemna, mi osobiście tytuł kojarzy się mocno z Colinem „dwójką“, w którego zagrywałem się na śmierć (dosłownie: jeden pad poległ) na konsoli PSX. Może to wrażenie powoduje dziwny układ menu, znany najlepiej ze wspomnianego Colina...


Warto wspomnieć, że pełnię radości uzyskamy dopiero, gdy w opcjach włączymy widok z wnętrza samochodu. Pomiędzy kolejnymi odcinkami specjalnymi można (lub trzeba) naprawić uszkodzenia, wszystko liczy się do ostatecznego wyniku, każda poświęcona sekunda.

Oczywiście jest pilot, pokazywane są najbliższe efekty specjalne, zakręty, czy wyskoki. Do absolutnego szczęścia brakuje w zasadzie tylko opcji driftu, wchodzenia w zakręt na hamulcu ręcznym. Ale ta stara gierka i tak wciąż nieźle kopie - polecam!

Hellrider

To czysty przykład gry, która nie powinna nigdy w życiu wychodzić na światło dzienne. Jest to średnio wykonana audio-wizualnie produkcja, która powinna być produktem reklamowym, najlepiej jakiegoś bubla czy innego badziewia.


Tytułowy Hellrider to gościu, który skacze sobie ze skoczni na motorze tak, by po wyskoku przelecieć przez gigantyczną obręcz. Jak lew w cyrku. Celem gracza jest ustalić początkową siłę skoku. Misje róznią się jedynie odległością obręczy od skoczni, czasem też pomiędzy nimi ustawione są dodatki, jak np. autobusy. Dlaczego gra jest natomiast tak kiepska? Bo można przejść wszystkiem misje w piętnaście minut. I po sprawie - nie polecam.

London Racer: Police Madness

Jest to zdaje się już starsza gierka - piszę „zdaje się“, bo nie da się znaleźć daty produkcji. Stylem przypomina znane sprzed kilku lat gry wyścigowe, jak „Asphalt“ lub klasyczny „Pitstop“ - widok zza samochodu, prosta, dwuwymiarowa grafika, nieskomplikowane sterowanie. Aha, i jest to konwersja z komputera i konsol.

Mamy tu kilka trybów rozgrywki, choć najbardziej interesującym jest kariera i o niej warto opowiedzieć. Obserwujemy tu drogę młodego policjanta „od zera do bohatera“. Naturalnie chodzi o pracę w tzw. drogówce. Jeździmy sobie spokojnie po mieście, czyli w zasadzie po klasycznym torze, gdzie raz na jakiś czas widać niedzielnych kierowców i łapiemy przestępców. Misje skonstruowane są na zasadzie łapania danego przestępstwa - np. trzeba zgarnąć dwóch pijanych kierowców. Ale po drodze napotkamy też innych mijających się z prawem gagatków, a sztuką jest złapać wszystkich, plus tych wymaganych, ale w określonym czasie.

Samo łapanie to prosta gra, wystarczy zajechać takiemu drogę i uderzyć wozem w jego pojazd. Gra niestety szybko robi się monotonna, głównie za sprawą praktycznie wcale nie zmieniającej się grafiki. Warto też wspomnieć o innym dziwnym problemie - wszystkie misje toczą się na drodze jednokierunkowej - tu nie znajdziemy jadących z naprzeciwka samochodów, wszystkie jadą do przodu. Ogólnie rzecz biorąc - dziś już tego tytułu oglądać raczej nie warto...