9 kwietnia 2009

Tony Hawk's Proving Ground

Proving Ground to aktualnie najlepsza gra z deskorolką w roli głównej, w jaką miałem okazję grać. Posiada wszystko to, czego brakowało części zatytułowanej Project 8 plus o wiele, wiele więcej. Przede wszystkim grafika. Producent nie zdecydował się na szczęście na powtórzenie ciemnej planszy i takiego samego zawodnika. Tutaj nasza postać wygląda na tyle dobrze, że nie musi się ukrywać w cieniu. Zmianom uległa także sama rozgrywka.

Znajdziemy w grze cztery różne obszary nadające się do skateboardingu: na początek musi być klasycznie, czyli magazyn (łezka w oku za Tony Hawk Skateboarding z magicznego PSX-a). A potem jeszcze szkoła, lotnisko i ulice. Oczywiście wszystkie następne obszary należy sobie odkryć, nie są od razu dostępne.


Każdy obszar dodatkowo składa się z trzech poziomów, tutaj już wszystkie dostępne są od razu. Jest to prawdziwa innowacja. Otóż zawsze zaczynamy w tym samym miejscu, gdzie znajduje się klasyczny dla tego sportu tor z możliwością skoku po obu stronach (założę się, że taki tor ma swoją specjalną nazwę, ale zabijcie mnie - nie znam jej, bo ze sportów ekstremalnych to ja lubię tylko opalanie się na balkonie, naturalnie z telefonem w ręce:). Jeżeli znudziło nam się wieczne skakanie, pod klawiszami soft zmieniamy aktualne miejsce, nasza postać po prostu odjeżdża w czasie rzeczywistym. W każdym z tych trzech miejsc mamy inne rzeczy do zdobycia.

Czas ma wielkie znaczenie, bowiem jest ograniczony. Na każdym obszarze musimy wypełnić szereg kolejnych misji (że tak powiem), które łącznie przełożą się na wynik punktowy, wynik ogólny, dodadzą trochę forsy a nawet punktów umiejętności. Naturalnie nie trzeba wszystkiego zdobywać na raz, można sobie planszę powtarzać ile razy się chce.

Czyli po pierwsze, należy zdobyć pewną liczbę punktów. Tu rozróżniamy trzy kategorie - podstawowa, potem świadcząca o naszych umiejętnościach profesjonalisty, aż wreszcie... ostatnia nazywa się "sick" i ta nazwa dobrze ją określa. Zrobienie ostatniej liczby punktów nie jest niemożliwe, da się, ale ileż przy tym będzie męczarni... sama przyjemność.


Gra to klasyczna, komórkowa zręcznościówka. Nasz zawodnik może robić tylko dwie podstawowe rzeczy: albo tricki, albo utrzymywać się na desce. Tricki to klepanie podanych klawiszy w jak najkrótszym czasie. Jeżeli sie pomylimy, lub nie starczy czasu - zawodnik leży na glebie. A utrzymywanie się na desce to sterowanie środkiem ciężkości na lewo/prawo.

Upadek na glebę ma znacznie gorszy skutek, niż tylko siniaki. Gra skonstruowana jest na następującej zasadzie: każdy dobrze zakończony trick premiuje następny. Czyli punkty uzyskane za drugi trick się dublują, za trzeci mnożą przez trzy, za dwudziesty, mnożą razy dwadzieścia... Czyli po prostu NIE WOLNO się wywalić, bo pal sześć połamane ręce czy kręgosłup, ale PUNKTY! To jest najważniejsze!

Prócz samych punktów na planszach należy zdobyć napis S-K-A-T-E, obowiązkową ukrytą taśmę, poprzewracać okresloną ilość pudełek czy walizek... standardy. Problemem jest to, że niektórych rzeczy po prostu nie da się zrealizować. I tu przychodzi z pomocą rozwój naszej postaci. Za zdobyte punkty umiejętności podnosimy statystyki zawodnika, na przykład powiększamy czas, jaki potrafi spędzić w powietrzu po wyskoku. A wisząc sobie w ten sposób nabija się punkty, więc... wiadomo. Można także poprawić (a w sumie to trzeba!) pozostałe umiejętności. Jeśli postać po prostu nie potrafi doskoczyć do ukrytej, zawieszonej wysoko taśmy, po poprawieniu statystyk może się to okazać możliwe. Ale nie musi, a wtedy...


...wtedy nie pozostaje nam nic innego, jak skoczyć do sklepu i wydać trochę uzbieranej kasy. A wydajemy ją na nowe triki. Są tylko trzy, ale zdobyć kasę na wszystkie nie jest łatwo. Owe tricki są tak wypasione, że z nimi powinno się udać już po prostu wszystko. Jeżeli mamy jakiś "quest" nie zaliczony, ale udało się odblokować kolejny obszar, to ów "quest" olewamy i zdobywamy kasę i umiejętności na nowym obszarze.

Gra - co ciekawe - zawiera także tryb multiplayer. Zowię się on HORSE, a samo słowo jest niczym innym, jak uznawanym po prostu za obraźliwe (możemy je sobie sami, dowolnie wprowadzić). Na miano HORSE'A zasłuży ten, kto przegra rywalizację. Gra na zmianę, upadek kończy turę, kolejny gracz musi pobić wynik punktowy poprzednika.

Gra jest po prostu świetna. Ani za prosta, ani za trudna, doskonale wyważona, z naprawdę ciekawą grafiką, trochę rozmazanymi postaciami, takie jedno wielkie graffiti. Ale ów niezwykły sposób ukazania akcji jest bardzo klimatyczny, nie przeszkadza w widoczności, a nawet jej pomaga. Jedyne zastrzeżenia mam do dźwięku, którego nie dałem rady posłuchać, gdyż wydzierał się jak szalony - przydałaby się opcja zmiany głośności. Ale w ciszy i tak grało się rewelacyjnie!


Brak komentarzy: