26 maja 2009

Megacity Empire: New York

Kiedyś istniała firma Maxis, graczom, którym bliżej do trzydziestki niż dwudziestki znana wcale nie z gry "Sims", ale z bardzo klasycznych Sim City, Sim City 2000 czy Sim Farm. Dziś jest częścią molocha Electronic Arts, coraz pewniej czującego się także w temacie gier na telefony komórkowe. Gry od EA Mobile to jakieś 10% wszystkich opisanych na blogu.

Znacznie więcej jednak gier opisałem od Gameloftu, którego wielu podsumowuje krótko: monopolista. Osobiście w żadnym wypadku z tą tezą się nie zgadzam, dostrzegając potencjał u sporej liczby pozostałych producentów, lecz przyznaję, iż "niedzielny gracz komórkowy" w zasadzie na Gamelofcie może się skupić i będzie zadowolny.

Jakiś czas temu doszło do zderzenia czołowego EA Mobile z Gameloftem. EA wydało "Sim City: Metropolis", korzystając rzecz jasna ze znanego na całym świecie brandu, z kolei Gameloft może pochwalić się tytułem "Megacity Empire: New York", który w wielu fragmentach mobilne "Sim City" przewyższa.


W grze wcielamy się naturalnie w rolę burmistrza, którego zadaniem jest opanowanie sporego bałaganu, zwanego potocznie Nowym Jorkiem. Ale nie bój nic, drogi Graczu, nie będziesz musiał zarządzać słynnymi dzielnicami, ale zbudujesz sobie miasto od zera.

Główny tryb gry to po prostu kolejne misje do wykonania. W trakcie ich trwania dowiadujemy się jak należy obsługiwać grę, która jest bardzo przyjazna dla użytkownika. Od początku jesteśmy prowadzeni krok po kroku przez osobistego doradcę, możemy sobie wybrać jednego z trzech. Także należy zaplanować rozwój miasta. Po pierwsze trzeba rozdysponować ziemię pomiędzy trzy najważniejsze strefy rozwoju.

Pierwszą strefą są dzielnice mieszkalne. Oznaczają one po prostu place, na których zostaną zbudowane osiedla, blokowiska, które - jeśli burmistrz da radę - zmienią się niegdyś w potężne drapacze chmur. Druga strefa to miejsca pracy dla mieszkańców. Pod tym rozumiemy absolutnie wszystko, sklepy, hotele, restauracje, czyli ogólnie rzecz biorąc usługi, które nie dość, iż dostarczają pożądanych elementów mieszkańcom, to jeszcze gwarantują im pracę. Trzecia strefa to biurowce, których liczba oznacza możliwości zarobkowe burmistrza, bowiem to z biurowców oligarchowie i inne szychy biznesu kontrolują swe firmy, to stamtąd otrzymujemy największe pieniądze.

Grafika w grze na bieżąco, w czasie rzeczywistym pokazuje zmiany w naszym mieście. Nasze strefy natychmiast wypełniają się dźwigami i innymi konstrukcyjnymi machinami, by za moment stać się radosnym blokiem, a kilka miesięcy później wieżowcem. Same strefy mamy w dwóch opcjach - zwyczajne, małe, zajmujące kwadrat o czterech polach, lub większe, mieszczące pól dziewięć.


Budując cokolwiek należy pamiętać o dwóch ważnych kwestiach: żadna strefa, czy też inny budynek nie będzie funkcjonować, jeśli nie będzie posiadała dostępu do ulicy (także należy na bieżąco dobudowywać asfalt) oraz prądu. W grze znajdziemy różne rodzaje elektrowni, dla każdego coś miłego.

Gdy zony swobodnie się rozbudowują, zaczynają się problemy. Wiadomo, że ludziom na początku wystarczy dach nad głową, ale gdy już go mają, to nagle chce im się ochrony przeciwpożarowej, obrony przed przestępczością, przychodni, szpitala czy nawet parku albo - co gorsza, my Polacy znamy to doskonale - stadionu piłkarskiego! Burmistrz (czyli Ty) zostaje natychmiast poinformowany o zapotrzebowaniu i żeby mieszkańcy byli zadowoleni trzeba im postawić posterunek, klinikę czy straż pożarną. Każda z takich instytucji mam ograniczony zasięg, więc ich liczba będzie rosła i rosła...

Zadania nieraz bywają naprawdę trudne. Epidemia grypy morduje mieszkańców, długi rosną w zastraszającym tempie... w momencie, gdy przekroczymy budżet mamy rok na wyrównanie poziomu, w innym wypadku - zonk, po ptokach.

Klimatu grze dodaje także opcja nagle pojawiających się (prawie jak w życiu) zdarzeń losowych, np. jakaś firma chce zainwestować, albo ktoś pragnie przeprowadzić jakiś program społeczny. Takie akcje zazwyczaj pomagają polepszyć los mieszkańców, ale biją po kieszeni. Gra naprawdę przyzwoicie oddaje los burmistrza, można się konkretnie wczuć. Nie znajdziemy tutaj sytuacji zabawnych czy dziwnych, tym bardziej durnowatych, z których słynie "Sim City: Metropolis". "Megacity Empire" to pozycja bardzo poważna, tylko dla poważnych polityków myślących o poważnej karierze :)


Brak komentarzy: