6 czerwca 2009

Playboy Pool

Ciekawe, jakim cudem firmie Indiagames udało się zakupić markę Playboy. Tego nie wiem, wiem natomiast na sto procent, iż producent ową markę już posiadłszy, nie wysilił się przy samej grze. Chyba liczył na magię nazwy. No to się przeliczył.

Jak Playboy, to wiadomo - gołe baby. Tym razem w wersji zdjęciowej, żadnych obrazków, żadnych rysunków - tylko fotki. Panienki są ładne, zgrabne, i robią głupie miny. No, ale nikt nie patrzy na ich miny...


Cztery lokacje, cztery kobiety. Stół bilardowy jest żanująco niewielki na ekranie telefonu, zawsze taki sam, różowy. No, są tacy, którym się spodoba. Panienki robią co tylko w ich mocy, by konkurencję przegrać, i ukazać nam to i owo. Czyli wysiłku nie należy się spodziewać.

Gra jest kiepska, "wszystkie cztery" mecze można rozegrać w czasie krótszym, niż zajmuje wypowiedzenie frazy "placek ze śliwkami", a na dodatek nie znajdziemy tu żadnej galerii. Żeby sobie popatrzeć po raz kolejny na którąś z panienek trzeba znowu rozegrać mecz. W dodatku po ukończeniu gry fotografie się mieszają - przy kolejnym podejściu fakt, iż gramy z blondyną nie znaczy, że zobaczymy jej zdjęcie, równie dobrze może się pokazać fotka brunetki.

Chamstwem i szowinizmem jest natomiast fakt, iż nie ma tu ani jednej rudej. Nie polecam.

Brak komentarzy: