24 marca 2009

KGB: S.W.A.T.

Kolejna masakryczna gra od HeroCraft. Fabuła klasyczna: obóz treningowy grupy "Alfa" (nie mylić z Grupą Trzymającą Władzę) został zaatakowany przez totalnie nieznanych żołnierzy. No po prostu nie wiadomo kto i za co? Wszyscy członkowie "Alfa" zostali porwani. Wszyscy, oprócz porucznika, któremu udało się zbiec. Teraz nie spocznie, póki nie uwolni swych kolesi.

Na początku gramy w obozie treningowym, później przechodzimy do lasu. Gra to coś na kształt platformówki, w której celem jest nie tyle skakanie po platformach, co mordowanie wrogów. W pierwszych etapach wrogowie to - jakże przyjemne dla oka w tym kontekście - banda dresiarzy, a później walczymy z kimś na kształt żołnierzy, czy leśniczych, sam nie wiem.

Gra polega na umiejętnym strzelaniu i unikaniu kul wrogów. Ma niewiele poziomów, lecz za to zorganizowane są w taki sposób, by przedłużyć zabawę. Stale widać gdzieś wyżej, w miejscach póki co niedostępnych amunicję, nową broń lub apteczki. Gdzieś znajduje się platforma, dzięki której będzie możliwe dojście do tych bonusów, gramy więc tak, by je zdobyć. Jest możliwa utrata całej amunicji, a tego nikt by nie chciał...



KGB: S.W.A.T. to zrobiona bardzo niewielkim zaangażowaniem produkcja. Animacje upadających wrogów są fajne, biegającym w te i wewte owczarkom niemieckim też zarzucić nic nie można. Jednakże gra posiada mnóstwo nielogiczności. Wrogowie strzelają do nas tylko wtedy, gdy widać ich na ekranie. Jeżeli obrócimy bohatera, to koleś, który jeszcze przed chwilą do nas strzelał, przestaje to robić, gdyż... nas nie widzi. Jak z dziećmi - skoro nie widać go na ekranie (a wiemy, że tam jest), to on nie widzi nas. Bez sensu. W Postal Babes, która ma wiele wspólnego z KGB: S.W.A.T. tak z wyglądu, jak i systemu gry, ten bug został naprawiony. Dalej - stojąc obok wroga, ten nie strzela, bo gra nie pozwala na zadawanie obrażeń z bliska. Trzeba odsunąć się od niego na metr. Bez sensu znowu.

Jest to dość specyficzna gra, typowa dla HeroCraft. Choć wygląda nieporównywalnie gorzej od zachodniej konkurencji oraz posiada irytujące błędy, to jednak chce się grać do samego końca. A nawet żałujemy, że już się skończyła, chętnie przeszło by się jeszcze ze dwa, trzy poziomy... No, ale HeroCraft ma właśnie to do siebie, że ich gry mimo kiepskiej oprawy audio-wizualnej czy banalnych rozwiązań, będących w gruncie rzeczy po prostu kopiami innych gier, to jednak wciągają, mają konkretną grywalność. Ciekawe, jak oni to robią...

No i zakończenie - sorki, że zdradzę, ale fabuła i tak jest do bani ;) Ostatecznie nie dowiemy się kto i dlaczego zaatakował obóz treningowy grupy "Alfa", gdyż... nasz bohater zapomniał zachować choć jednego terrorystę przy życiu. No po prostu nie było kogo przesłuchać. Dobre :D


Brak komentarzy: