20 maja 2008

James Bond 007: Casino Royale

Dużo już minęło czasu od wydania ostatniego Splinter Cell. Wszyscy fani Sama Fishera mają teraz okazję wcielić się w jego znacznie bardziej znany odpowiednik - samego Jamesa Licencja na Zabijanie Bonda.

Przywołałem tu Splinter Cell, bowiem całkiem spory fragment gry Casino Royale to coś w stylu skradanki. Fabuła raczej nie odbiega od tej filmowej, różni się natomiast jedno: nie uświadczymy tu tych wszystkich dziwnych wynalazków, z których Bond jest znany. Tak więc nie spodziewaj się, drogi Graczu, że przy pomocy zegarka i chusteczki będziesz zabijał wrogów.


Gra na pierwszy rzut oka wygląda dziwnie. Ta grafika to jakiś dość unikalny styl przedstawienia akcji - ale od razu mówię, że to daje radę!!! Naprawdę wciąga, ma klimat! Podobnie dźwięki, stoją - jak na grę na fona - na całkiem przyzwoitym poziomie.

Czeka nas kilkanaście poziomów pełnych wrogów, których można rozwalać z kilku rodzajów broni (m.in. coś w stylu snajperki, z widoczną linią celowania, jak w Splinterze), karabiny, pistolety, strzelby... albo pięści. Te ostatnie są najlepszym sposobem walki, bowiem można odpalić niezłe kombo i w dość efektowny sposób pozbawić wroga życia.

Fajny szpil, choć wygląda dziwnie. Ale to pozory, warto na niego zwrócić uwagę.

Brak komentarzy: