7 marca 2009

Sid Meier's Civilization IV: War Of Two Cities

Autentycznie zaczynam się gubić w tym wszystkim. Firmy produkujące kolejne gry na telefony komórkowe wyrastają jak grzybki halucynogenne po kwaśnym deszczu. Oasys Mobile to kolejna z nich, która pragnie oderwać dla siebie kawałek tortu zajętego przez czempionów mobilnej rozrywki. I co ciekawe, firma weszła w posiadanie praw (chyba weszła, skoro wydaje gry...) do takich tytułów jak Sid Meier's Pirates! (łza się kręci...), Sid Meier's Railroad Tycoon (WOW!) i stara jak (znowu) Sid Meier "Cywilizacja".

Była już odsłona "Cywilizacji" na komórkach, jednak było to dawno i nieprawda. Każdy, kto myśli że nowa odsłona, z dopiskiem War Of Two Cities zmieni mu telefon w ekran jednej z najwspanialszych strategii w historii jest niestety w błędzie. Bowiem IV ma pewne elementy taktyczne, lecz nie ma nic wspólnego ze strategią.


Z lewej strony ekranu znajduje się miasto gracza - z prawej przeciwnika. Pomiędzy nimi znajduje się kilka przydatnych miejsc: jakaś farma, kopalnia, itp. Najważniejszą jednak sprawą, która także znajduje się między miastami, jest granica. Ukazana jest jako słup, który można swobodnie przesuwać. Jeśli przesunięcie owego słupa spowoduje, iż kopalnia czy farma staną się nasze - rośnie produkcja. A ta z kolei pozwala na budowę jednostek oraz oddawanie strzałów z ogromnej katapulty.

Osobiście kojarzy mi się gra mocno ze starociem z AMIGI (baczność! spocznij, spocznij...) "Północ-Południe", gdzie gracz zasuwał w te i wewte żołnierzami, próbując trafić przeciwnika i uskakując przed kulami. Podobnie sytuacja wygląda w Civilization IV - gdy tylko pasek postępu dotyczący wojska dojdzie do wymaganego miejsca - wybieramy jednostkę (słaba, średnia, silna), która uparcie maszeruje przed siebie, zajmując wszystko, co napotka. Będzie szła tak długo, aż nie zginie, bądź nie zdobędzie wrogiego miasta. I kolejna plansza. A między nimi krótkie pytanie: w jakim kierunku przebiegać ma rozwój? Wybieramy którąś z nauk i obserwujemy rozwój naszej "cywilizacji" poprzez kolejne wieki i epoki.


Do dyspozycji oddano nam kilka narodowości (Rzym, Rosja, Japonia) i epok - wiadomo, że bitwa w czasach starożytnych to inne jednostki niż XIX wiek. Szczerze mówiąc gra nie jest zła, lecz nie powinna nazywać się "Cywilizacją". Każda inna nazwa byłaby lepsza. To zwykła nawalanka, gdzie myślenie jest zbędne, w dodatku błyskawicznie się robi monotonna... Może "Piraci" lub "Railroad Tycoon" będą lepsze? Chyba sprawdzę osobiście...


Brak komentarzy: