5 marca 2009

Battleships: The Greatest Battles

Fugu Mobile to chiński producent, który zdecydowanie zalewa nas klasyczną chińszczyzną. Gier na koncie ma około mnóstwa, z czego do zabawy nadaje się może kilka, a nawet i te przegrywają w bezpośrednim starciu z produktami konkurencji. No, ale wiadomo, że Chińczycy nigdy nie szli na jakość, ale na ilość...

Na przykład ich gra Battleships. Jest to czysty przykład podejścia Fugu Mobile do rozrywki - po linii najmniejszego oporu. Gra to po prostu statki - i to oczywiście nie jest nic złego; wszak statki na komórki mogą być wspaniałe (Cafe SeaBattle, Pirate Ship Battles). Battleships to tytuł, w którym zagrać może dwóch graczy, czyli po prostu multiplayer. I na tym gra się opiera, bowiem prócz multiplayer nie oferuje zupełnie nic więcej. W dodatku, ów multiplayer odbywa się poprzez połączenie internetowe... brak mi słów. Trybu "hot seat", gdzie wymienilibyśmy się telefonem z kumplem nie zrobiono.



Grafika stoi na poziomie poniżej przeciętnej. Dźwięki - po pierwsze niedopracowana głośność. Po drugie - nie można głośności wyregulować samemu. Po trzecie: gra uruchamia się "po wiejsku", czyli uderza ścianą dźwięku midi w gracza, a profesjonaliści wiedzą, że aplikacja najpierw powinna zapytać, czy chcemy sound ON czy OFF. Producent powinien sobie ZAWSZE zadawać sprawę, iż jego gry niektórzy pragną uruchomić w różnych miejscach, gdzie powinno być cicho: szkole, kościele, bibliotece, pracy. W dodatku podczas samej gry melodia zamienia się w odgłosy - całe dwa: trafiony lub pudło.

Podtytuł brzmi "największe bitwy". No i rzeczywiście, gra oferuje nam aż (i tylko!) trzy bitwy do stoczenia: Trafalgar (gdzie nasze okręty to prawdziwe statki, żaglowce, fregaty), Midway (gdzie walczymy przy pomocy nowoczesnych okrętów zbudowanych z metalu) oraz tzw. "incydent Sewastopolski", gdzie do dyspozycji oddano graczowi łodzie podwodne. I to wszystko, nic więcej w grze nie znajdziemy, żadnych trybów, żadnej kampanii... Potworna strata czasu, ostrzegam!

Brak komentarzy: