7 maja 2008

Prince of Persia: Harem Adventures

Ach, ci podwładni... Biedy sułtan znowu jest w tarapatach. Jego siedem żon zostało porwanych przez złego wezyra i tylko młody Książę Persji może je uratować.

Ta gra, choć ma tego samego producenta co wszystkie pozostałe z serii "Prince of Persia", jest zupełnie inna. Nie ma nic wspólnego z Czasem i problematyką bardziej znanych dziś epizodów. "Harem Adventures" to nic innego jak powrót do zamierzchłych czasów komputerów klasy 486 (a były to piękne czasy...). Gra wygląda praktycznie tak samo jak pierwsza część Księcia.


Klimat jest niepowtarzalny - jednak ostrzegam: jest to raczej gra tylko dla fanów starego Księcia. Graczom, którzy nie pamiętają tej gry może się nie spodobać. Grafika nie zachwyca (jak na dzisiejsze standardy), muzyka... ach, jest tylko jakieś małe pikanie (w stylu buzzera komputerowego). Ale przyjemność jest duża.

Większość zalet gry jest jednocześnie jej wadami: grafika - słaba, ale przecież ta gra to wspomnienie. Dźwięk - beznadziejny, ale... tak samo jak z grafiką.

Młody Ksiażę ma do pokonania kilka epizodów, w każdym musi odnaleźć drzwi do kolejnego. Po każdej planszy odnajduje jedną z żon, które... hm. Cóż, robią co w ich mocy, by się swemu wybawcy odwdzięczyć:-)

Jakieś "ale"? Owszem, niestety. Gdy złapiemy klimat i gra staje się nieco trudniejsza - następuje jej koniec. Ogólnie gra jest łatwa, za łatwa, przeciwnicy mało wymagający (wystarczy ograniczyć się do rytmicznego wciskania FIRE). Ale warto w nią pograć, by wspomnieć, jak to drzewiej bywało...

Brak komentarzy: