19 maja 2008

Submarine Crusher

Przed nami kolejna niezwykle oldchool'owa pozycja, która sprawi, że albo odejdziesz od telefonu absolutnie zniesmaczony i stracisz chęć na gry w ogóle, albo dasz się porwać manii niszczenia i zdobywania punktów, nie zważając na grafikę.

Submarine Crusher to gra w starym, dobrym stylu, gdzie liczy się tylko jedna, jedyna rzecz: zręczność. Otóż Twoim zadaniem, drogi Graczu, będzie zniszczyć dziesiątki... nie, setki łodzi podwodnych. Nie ma tu żadnej konkretnej fabuły, nie wiemy nawet po czyjej stronie stoimy - jedno jest pewne: łodzie podwodne będą się bronić, a Twój niszczyciel nie jest niezniszczalny :)

Z początku jest łatwo. Sterujemy niszczycielem od lewej do prawej strony ekranu, pod nim widząc idealnie co się dzieje głębiej. A dzieje się sporo, bowiem przepływa tam masa łodzi podwodnych; począwszy od niewielkich, poprzez coraz większe potwory, a skończywszy wreszcie nawet na żółtych (aż szkoda je zatapiać, long live The Beatles!). Nasz okręt wojenny wyposażony jest w bomby, które należy ładować. Z prawej strony ekranu widać niewielki paseczek, który oznajmia jak dużo czasu pozostało do załadowania - a przez to i do możliwości zrzucenia kolejnej bomby.


W praktyce jednakże wystarczy trzymać wciśnięty fire, który uaktywnia załadowane bomby od razu. Oczywiście łodzie podwodne nie śmigają sobie beztrosko pod wodą - one także są wyposażone w broń, w tym wypadku torpedy. Na szczęście nie są to torpedy samonaprowadzające. Biegną ku górze w linii prostej, naszym zaś zadaniem pozostaje jedynie uciec. Co nie jest czasami zbyt proste, gdy torped jest tyle, że już nic nie widać poza owym zagrożeniem. Nasz okręt na pewną wytrzymałość, kilka uderzeń zatem na klatę przyjmie... Lecz tylko kilka. Co dziesięć poziomów spotykamy bossa, prawdziwie potworny okręt podwodny (SeaQuest? :D) i jedziemy dalej. Niektóre ze zniszczonych łodzi zostawiają po sobie bonus, który nosi się ku górze i chwilkę zostaje na powierzchni; gdy takiego złapiemy czeka nas niespodzianka, na przykład szybsze poruszanie niszczycielem bądź możliwość o wiele szybszego ładowania bomb. Ten ostatni power-up szczególnie zasługuje na uwagę, bowiem wypuszczenie na raz trzydziestu bomb i oczekiwanie aż głupawe łodzie podwodne w nie wpłyną to widok zaiste przepiękny :)

Ot, normalna gierka, bez większego polotu. Grafika jak sprzed lat, dźwięki... Cóż, tych akurat brak, jest jedynie muzyczka, w dodatku wcale nie pasująca klimatem do rozwałki na ekranie telefonu. Jakaś taka "lajtowa", pasowałaby do gry "Sims" :) Ale tytuł i tak mi się spodobał, więc ogólnie rzecz biorąc polecam.

Brak komentarzy: