23 maja 2008

Stress Attack Park

Jest godzina 18.00. Właśnie minął kolejny dzień pracy, która jednak powinna zwać się odpowiednio - KATORGA. Choć dzień zapowiadał się ładnie i przyjemnie, wystarczyło wejść do biura, by stracić całą z trudem wymuszoną na swym mózgu chęć do życia. Na biurku znalazłeś czterdzieści centymetrów papierów, które musisz wypełnić w ciągu godziny, a których i tak nikt nie przeczyta. Potem szef odebrał kilka telefonów - rozmowę za każdym razem kończył słowami "nie ma sprawy, zajmę się tym". A po odłożeniu słuchawki spoglądał na Ciebie mówiąc: za godzinę ma być zrobione.

Kolejna przerwa... wszyscy poszli na papierosa, coca-colę i hamburgera - lecz nie Ty. Bo jeszcze trzeba zrobić to i to. A tamto poprawić.


Na piętnaście minut przed końcem dniówki wbiega zdyszany członek zarządu. Właśnie teraz, w tej chwili, koniecznie, już, natychmiast należy zrobić coś, co oczywiście spada na Ciebie. Jesteś dobry w tym, co robisz, dlatego udaje Ci się mimo wszystko wyjść z pracy z zaledwie piętnastominutowym poślizgiem. Ledwo zdążyłeś na autobus... smród niemytych, przepoconych cielsk bliźnich, śmierdzące oddechy, zgnilizna, wstręt. Nawet nie wiesz, kiedy ten nóż znalazł się w Twej dłoni. Naprawdę, nie wiesz, jak to się mogło stać, że te dziesięć osób wokół Ciebie nagle upadło na brudną podłogę w autobusie, zakrwawiając ją...

WRÓĆ!!! ...cofanie filmu...

Ledwo zdążyłeś na autobus. Nie zauważyłeś smrodu niemytych ciał, bowiem Twą uwagę pochłonęło co innego. Zaprzyjaźniony psychoanalityk polecił Ci pewien system odreagowania... Wyjmujesz z kieszeni telefon komórkowy, poprzez menu dostajesz się do kategorii rozrywka/gry. Poruszasz joystick-iem w dół, dojeżdżając do litery S...

Moment później na ekranie Twego telefonu zamieniasz się w bezlitosną bestię - dzikiego, nieokiełznanego, momentami wręcz posępnego, puszczającego brzydkie bąki pracownika biurowego. Na przeciw Tobie maszeruje armia robotów - a Ty, dzięki swej niebywałej sile fizycznej i umiejętnościom (sam Saleta z Pudzianowskim uczyli się od Ciebie!) rozbijasz metalowe oblicza, urywasz ręce, nogi, zostawiasz na ziemi skamlące korpusy... Stres znika. Chwilę walczysz z pokusą uruchomienia kolejnego etapu, lecz nie, jutro bowiem też spotkasz na swej drodze tego sukingada szefa, zatem kolejną planszę zaliczysz jutro...

Doskonała bijatyka "chodzona" dla wszystkich pracowników biura i administracji, którzy czują się niedoceniani i mają świnię za szefa.

Brak komentarzy: