9 marca 2009

Island Quest

Simon żył normalnym życiem, jak znany skądinąd Everyday Normal Guy (polecam wpisać to w YouTube :) Jednakże pewnego dnia sytuacja się zmieniła. Związek z tym miał notatnik jego dziadka, który stał się powodem wyprawy na tajemniczą wyspę w poszukiwaniu skarbów. Urzekła mnie jego historia.

Dżungla jaka jest - każdy ma okazję zobaczyć. Grafika w grze jest naprawdę przyzwoita, z bardzo "komiksową kreską". Także dźwięk daje radę, ZED (kimkolwiek są) się popisali umiejętnościami. Island Quest to gra platformowa w starym, dobrym stylu, gdzie ważny jest każdy krok, ale nim zdecydujemy się go uczynić, warto się dobrze rozejrzeć wokół. W dżungli nie jest lekko, wszędzie widzą liany i inne ustrojstwa, które wpierw trzeba zniszczyć, by móc pójść dalej.


Simon uzbrojony jest w bliżej nieokreślony rodzaj broni białej, najprawdopodobniej bumerang, bo po rzucie w przeciwnika wraca jak... bumerang. A wrogowie to po prostu tubylcy, którzy nie zamierzają się spokojnie przyglądać jak jakiś biały goguś w stroju XIX-wiecznego podróżnika zgarnia im całe złoto sprzed nosa! Niestety na swoje nieszczęście są oni kompletnymi idiotami, co boli zarówno ich (w dodatku boli na śmierć) jak i gracza. Tu producent mógł postarać się bardziej. Napotkani wojownicy uzbrojeni w dzidy ujrzawszy Simona co robią? Atakują. Ale w miejscu, stojąc o kilka metrów od nas zaczynają robić groźne miny i machają bronią. Lecz jak łatwo się domyśleć, krzywdy Simonowi nie zrobią... A on im i owszem. Nie mogliby podejść bliżej? Podobnie przedstawia się sprawa z łucznikami. Przykucnie sobie taki na skarpie i strzela. Ale jak zajdziemy go od tyłu, nawet się nie obróci, strzela dalej, nie wiadomo w co i do kogo.

Mimo tej jakże znaczącej wady, gra oferuje także kilka całkiem efektownych rozwiązań. Otóż można celować bumerangiem, stojąc wyżej czy niżej od wroga wciąż można go zgarnąć. Klawisz 0 - i pojawia się tor lotu broni, dowolnie go kierujemy. Druga fajna rzecz to chowanie się w cieniu - gdzieniegdzie znajdziemy wydrążone drzewa, jamy czy wykroty, gdzie Simon może się schować, i zamiast zabijać autochtona - spokojnie go ominąć.

Trzeba przyznać, że poziom trudności w grze rośnie dość szybko. Przyjdzie się wysilić, by zgarnąć wszystkie leżące po drodze bonusy (skarby, apteczki) oraz po prostu pójść dalej. Gra niestety nie oferuje systemu checkpoint, więc ostrzegam: utracone życie spowoduje, iż trzeba będzie przejść od początku cały poziom. Ciekawy tytuł, w zalewie badziewia od "dziwnych" firm nie wiadomo skąd ta platformówka jest całkiem, całkiem. Sorki za żenujące screeny, lepszych nie było :]

Brak komentarzy: