3 kwietnia 2009

Super Yum Yum 2

Super Yum Yum 2, jak sama nazwa wskazuje, jest kontynuacją gry logicznej, której głównym bohaterem jest kameleon Leon. Pierwsza część - szczerze mówiąc - była grą w takim samym stopniu niespodziewaną, jak zwalającą z nóg. Fani gier logicznych pierwszej części mogli spokojnie wystawić najwyższe noty, ja tymczasem skupię się na drugiej - niczym nie ustępującej poprzednikowi, poza samym faktem bycia sequelem.

Kameleon Leon dochował się gromadki... gromady... nie, właściwym będzie: STADA dzieci, które zachwycone życiem spędzały beztrosko czas. Pewnego dnia Leon musiał udać się w swoich sprawach, zostawiając boroków bez opieki. Jak to w życiu bywa - ten pierwszy raz stał się ostatnim, bowiem zupełnie przypadkiem pod krzakiem, na którym mieszka rodzina kameleonów przechodził Owocowy Potwór, który jednym wdechem zeżarł wszystkie owoce. A przy okazji połknął dzieci. Ale nie bójcie się, moi drodzy, choć z pewnością owa historia zmroziła krew w Waszych żyłach, spieszę z zapewnieniem, iż dzieciom nic się nie stało... no, poza jednym: znalazły się naprawdę daleko od taty.


Leon natychmiast wyruszył w drogę. Aby odzyskać dzieci będzie musiał pokonać całą masę plansz, a my będziemy musieli wykazać się umiejętnością naprawdę logicznego myślenia.

Gra toczy się wokół znanej wszystkim umiejętności kameleonów do zmiany swego koloru. Jednakże myli się ten, kto myśli, iż Leon pstryknie palcem i już, po wszystkim, z zielonego będzie różowy! Nie ma tak łatwo, aby zmienić kolor należy nażreć się owoców. Zasada gry polega na tym, iż Leon może zjeść owoc w takiej barwie, jakiego jest aktualnie koloru. Jednakże ogonki owoców są już w innych barwach, i taką też przyjmie Leon po konsumpcji. Przykład: zielony Leon może zjeść zieloną gruszkę, ale jeśli jej ogonek będzie żółty, Leon stanie się żółty.

Gra polega na tym, by na każdej planszy dojść do wyjścia. Jednak by tego dokonać, trzeba odblokować szereg korytarzy, które blokują właśnie owoce. A by się nie zaklinować, należy zjadać je w taki sposób, by po spożyciu było możliwe dalsze jedzenie. Drugim ważnym celem gry jest właśnie pochłonięcie jak największej liczby owych darów natury - nawet jeśli można już dojść do wyjścia, warto zjeść jeszcze tyle owoców, ile się da. Każda plansza pozwala na zeżarcie absolutnie wszystkich słodkości, jakie na niej znajdziemy, pytanie tylko, czy inteligencja gracza na to pozwoli? Bo nieraz przyjdzie się zdrowo namyśleć, nim zrobimy etap na 100%. Na szczęście w opcjach jest możliwość natychmiastowego restartu, więc gdy widać, że zawaliliśmy, można jej użyć.

Nietrudno sobie wyobrazić, że gra jest ABSOLUTNIE WCIĄGAJĄCA, prawda? No po prostu nie można się od niej oderwać. W początkowych etapach znajdziemy całą masę podpowiedzi, dzięki którym nikt nie będzie miał kłopotu ze zrozumieniem o co chodzi, lub czym są dziwne dodatki, pojawiające się z czasem, w miarę rozgrywki. A są to na przykład owoce, które stale gwałtownie zmieniają ubarwienie, jak pijany kameleon. Gdy Leon taki sobie wrzuci na ząb, zaczyna robić to samo - efekt jest taki, że można zjeść który owoc się chce.

Leon pochłania wszystko językiem, który wysuwa się w typowy dla jego gatunku sposób. Ma ograniczony zasięg, lecz im dalej dojdziemy, tym będzie się ów zasięg zwiększał. Gdy Leon wybierze sobie owoc i sięgnie ku niemu, to nie owoc wróci na języku do niego, ale na odwrót - Leon poleci za językiem. To sprawia, że trzeba NAPRAWDĘ dobrze pomyśleć przed ruchem, by nie wcisnąć się gdzieś, skąd nie ma wyjścia. A plansze zbudowane są z platform, na niektóre z nich nie można się dostać (i wrócić) inaczej, niż "po języku".


Prędzej czy później na planszach zaczynamy odnajdywać dzieci. Wypada je zebrać, wiadomo... Ale prócz samego faktu uratowania pociech, spełniają one także dodatkową, niezwykle przydatną rolę: dzięki nim można zeżreć owoce tak wielkie, że sam Leon nie dałby rady. A dziwnym trafem często takie owoce właśnie znajdują się w miejscach blokujących dostęp do wyjścia... Jeśli na owocu znajduje się cyfra 2, to znaczy, że Leonowi musi pomóc choć jedno dziecko. Jeśli 3 - dwójka, i tak dalej... Więc przed podejściem do tych kolosów wypada zgarnąć wymaganą liczbę pociech, robi się to tak, jak z owocami - językiem.

Wspomniany już, drugi ważny element gry, czyli pożeranie owoców dla samej ich ilości nie służy tylko do zapewnienia graczowi satysfakcji. Otóż plansza ogólna gry jest w wielu miejscach zablokowana, podobnie jak przejście do zupełnie nowego świata. Aby ją odblokować, trzeba mieć po prostu wymaganą liczbę owoców zjedzoną... Więc każdy kto myśli, że nie będzie się starał, że zje tylko tyle, ile trzeba by się z planszy wydostać, może się później zdziwić...

Ciekawostką są mini gry zręcznościowe, które napotykamy przez przejściu z jednego świata do drugiego, gdy już zaliczymy wszystkie dane plansze. To taka odskocznia od logiki, gdzie liczy się tylko umiejętność wciskania odpowiednich klawiszy w odpowiednich momentach, dobry dodatek, swego rodzaju relaks przed kolejnymi dziewięcioma trudnymi planszami. Oczywiście gra pozwala na to, by w każdej chwili wrócić tak do poprzednich etapów, jak i całego poprzedniego świata, by poprawić swoje wyniki.

Super Yum Yum 2 charakteryzuje się bardzo przejrzystą, kreskówkową grafiką oraz faktem, iż zarówno wprowadzenie, jak i elementy fabularne pomiędzy kolejnymi światami są niczym innym, jak właśnie kreskówkami oglądanymi na ekranie komórki. Ponadto wzbogacona jest o bardzo przyjemne, choć prymitywne w wykonaniu melodyjki oraz doskonałe odgłosy, w dodatku bardzo różne - zjedzenie kolejnego owocu może być słyszalne tak mlaśnięciem w kilku wersjach, jak i chamskim beknięciem, nie można się nie uśmiechać słuchając tych dźwięków. Jest to godny następca swego poprzednika, zasługujący na przyzwoitą ocenę oraz uwagę wszystkich fanów dobrych gier logicznych.


Brak komentarzy: