6 listopada 2008

Sally's Salon

Zręcznościowych, niszczących klawisze telefonu gier ciąg dalszy: był taki tytuł Beauty Center. Działał na takiej samej zasadzie jak wszystkie gry "restauracyjne", i był to dobry tytuł. Mr. Goodliving spróbował zrobić swoją wersję... i jest lepsza!

Wcielamy się w rolę niejakiej Sally, kobiety, która żadnej pracy się nie boi. Właśnie wydobyła z konta wszystkie oszczędności, zwolniła się z pracy i otwiera własny salon kosmetyczno-fryzjerski. Zadaniem gracza jest sterowanie bohaterką tak, by obsłużyła jak najwięcej klientów, z zaznaczeniem, iż ich zadowolenie to sprawa najważniejsza.


Na początku nie jest lekko. Wszystko trzeba robić samemu. Mycie włosów, farbowanie, cięcie, potem trwała, makijaż do tego... Recz jasna nie wszyscy pragną wszystkiego, niektórych klientów zadowoli mycie i strzyżenie. Problem polega jednak na tym, że mamy dwa miejsca w poczekalni. Dopóki są zajęte, nie wejdzie żaden następny klient. Więc trzeba się uwijać.

Gra nie ogranicza się do wyboru miejsca, w którym ma usiąść klient i skierowania do niego Sally. Otóż w momencie, gdy ma nastąpić cięcie, farbowanie czy makijaż, ukazuje się obrazek jakby lustra, w którym odbija się postać klienta. Tak długo przewijamy kolejne kadry, aż na twarzy delikwenta pojawi się uśmiech - to znaczy, iż ten kolor/fryzura/makeup jest OK.

Na szczęście gra nie jest jedynie na punkty, lecz zarabiamy tu realne pieniądze. Pomiędzy kolejnymi etapami można je wydać: więcej krzeseł w poczekalni, prenumerata magazynów (by oczekujący się nie nudzili), ekspress do kawy (darmowa kawa dla klientów), wygodniejsze stanowiska pracy i - co najważniejsze - zatrudnienie dodatkowego personelu. Gdy mamy już pracowników, roboty jest mniej. Stojąca przy maszynie do robienia trwałej kobieta zajmuje się wszystkim, klienta jedynie trzeba do niej "ręcznie" posłać. I zająć się kolejnym. Wraz z postępami w grze robi się cudowny chaos, gdy jednocześnie obsługujemy pięciu klientów. Tu strzyżenie, tam farbowanie... na stanowisku do makijażu już czeka następny. Rewelacja.

Gra podzielona jest na dni. Gdy zaliczymy wymaganą ich liczbę, Sally przenosi się do kolejnego, większego salonu, gdzie oczywiście roboty jest więcej, ale i bonusów, usprawniających pracę też. Dość drogo, przyznam. Gra ma niesamowite oddziaływanie. Nieraz, zamiast iść do przodu z fabułą, będziemy wracali wstecz tylko po to, by pobić rekordy i nie zaliczyć planszy tylko na wymaganą liczbę punktów, ale na ekspercką ich liczbę. Produkt wciągający na maksa, ukazujący klasę producenta, który w moim prywatnym rankingu jest coraz wyżej. Widać, że nie tylko Playmany im wychodzą dobrze! Polecam gorąco, rewelacyjna gra.

Brak komentarzy: