17 marca 2009

Brothers In Arms: Earned In Blood (Symbian)

W roku 2006 ukazała się gra, która zatrzęsła światem. Każdy, kto zobaczył screeny chciał nowy telefon, należący do serii smartfonów s60 w wydaniu drugim. Była to gra Brothers In Arms: Earned In Blood z dopiskiem 3D, stworzona przez mistrzów z Gameloftu w technologii Symbian.

Dziś, kilka lat później tytuł wciąż robi kolosalne wrażenie. Choć ostatnio przybyło nowych gier dla smartfonów, pisanych zarówno dla Symbiana, jak i N-Gage, to jednak zapewniam, że warto się cofnąć trzy lata wstecz i wzbogacić swoją wypasioną zabawkę o tę grę.


Earned In Blood to trójwymiarowa strzelanka rozgrywająca się w realiach II Wojny Światowej. To, co robi największe wrażenie, to oczywiście grafika, ale także sposób ukazania akcji. Nie widok z góry, lecz klasyczne, znane z PieCów podejście zza pleców bohatera. Grafika przede wszystkim jest płynna, niezależnie od ilości ruchomych obiektów widocznych na ekranie. A jest ich sporo - jak na tytuł z serii Brothers In Arms przystało, nasz bohater nie jest jedynym żołnierzem na terenach opanowanych przez faszystowskiego wroga. Jest nas wielu, dokoła biegną, strzelają, wykonują uniki nasi towarzysze, bracia broni. Gracz naprawdę ma wrażenie, że uczestniczy w zorganizowanej, masowej akcji; że jest jednym z trybów machiny, która wypleni nazistowskie zło. Klimat ten uzyskano nie tylko budując całą kompanię, która towarzyszy naszej postaci, ale dając jej także pole do popisu. Niejednokrotnie będziemy brać udział w działaniach zespołowych, dokoła będą padać trupy wrogów zestrzelonych przez towarzyszy, nieraz ratujących nam życie.

Rzecz jasna piechota nie jest jedynym elementem gry. Niektóre misje będą wymagały walki z czołgami czy wozami opancerzonymi, innymi znowu razy to gracz będzie miał za zadanie sterować potężnym czołgiem, czy przejechać się na terenie wroga zwrotnym, wyposażonym w CKM jeepem. Wszystko jest dopracowane w najmniejszych szczegółach, obojętnie czy sterujemy żołnierzem, czy maszyną, wykonujemy ruchy intuicyjnie.


Do dyspozycji mamy klasyczny karabin maszynowy, potem dochodzi strzelba, z powodzeniem wykorzystywana jako snajperka. Najlepsze jednak trafia się w misjach z czołgami - pancerfaust, granaty... Po drodze rzecz jasna znajdziemy też apteczki.

To, co w grze jest naprawdę rewelacyjnego, to panujący na ekranie telefonu prawdziwy, wojenny chaos. Dokoła biegają jak szaleni nasi bracia broni, za barykadami kryją się Niemcy, nieraz nadciągają chmarą, innym razem uciekają w popłochu, przegrupowując się jednocześnie, lub kryjąc za swymi czołgami. Ale to nie wszystko - teren walk stale jest atakowany przez samoloty, wszędzie dokoła spadają bomby, naprawdę nie można stać zbyt długo w jednym miejscu, to jest front! Tu trzeba mieć oczy dookoła głowy. Trzeba biec, najlepiej zygzakiem, chować się gdzie się da... Na szczęście plansze oferują wiele barykad, przy których nasz bohater automatycznie przykuca, co daje nam chwilę na rozeznanie się w sytuacji. Lecz tylko chwilę - gdy postać zbyt długo kryje się za wałem (czyli zaledwie kilka sekund), Niemcy rzucają granaty. Na ekranie ukazuje się czerwony tekst informujący o zagrożeniu. Wtedy nie ma sensu myśleć - trzeba brać nogi za pas!


Gra oferuje dwie kampanie, które łącznie zawierają osiem misji. Jest to ilość wystarczająca, w końcu nikt się nie spodziewa, że komórkowa strzelanka będzie trwała wiele godzin, a osiem misji starczy na dwie godziny dobrej zabawy. Co więcej, wraz z postępami misje stają się dostępne w każdej chwili, można sobie niektóre powtórzyć, zabawić się - najlepiej na wyższym stopniu trudności.

Nie można zapomnieć o jeszcze jednej kwestii, która (znowu!) podnosi wartość gry. Mowa o dźwięku. Jako że jest to gra pisana dla Symbiana, twórcy mogli się postarać o wiele lepiej, niż w produktach J2ME. I tak się stało - samej muzyki jest niewiele, jest tylko w menu, natomiast podczas bitew towarzyszą nam cudowne odgłosy, żywcem wyjęte z najlepszych filmów o II Wojnie Światowej. Przez cały czas słychać odgłosy wybuchów i strzelania, głośniejsze i cichsze. Gdy następuje nalot samolotowy, od hałasu można ogłupieć. Jest bardzo realistycznie, po parunastu minutach czujemy się jak na froncie, marząc tylko o tym, by przeżyć. Brothers In Arms: Earned In Blood 3D to prawdopodobnie najwspanialsza strzelanina na telefony komórkowe; choć zrobiona na zasadach rządzących grami na komputerach PC, to jednak z mistrzowskim sterowaniem, sprawdzającym się doskonale na komórce.


Brak komentarzy: