31 marca 2009

KO Fighters 3D

Długo czekałem na wersję 3D, ale naprawdę warto było czekać. Do dnia dzisiejszego "KO Fighers 3D" jest wciąż najlepszym kawałkiem boksu na telefonie komórkowym. Praktycznie gra tylko graficznie różni się od wersji 2D; reszta pozostaje taka sama. Wciąż główny trybem pozostaje kariera, gdzie tworzymy swego zawodnika od zera. Gra podzielona jest na miesiąca, a podczas każdego z nich mamy trzy opcje do wyboru: albo walka, nasz trener organizuje jakieś niewielkie spotkanie dla pieniędzy, albo trening - bo oczywiście zawodnik posiada statystyki, które należy zwiększać. Ostatnim, najrzadziej używanym możliwym wyborem jest odpoczynek. Stan kondycji ukazuje sześć kresek, im mniej mamy, tym szybciej poleci na deski, więc raz na jakiś czas trzeba poświęcić miesiąc na odpoczynek.

Trenerów mamy czterech - pierwszy nic nie kosztuje, a każdy kolejny życzy sobie forsę (choć zapierają się, że nie robią tego dla mamony:). Różnica polega na tym, że im droższego mamy trenera, tym lepsze bonusy dodaje, np. +15% lub +25% do siły ciosu, kondycji czy szybkości. Skąd natomiast brać kasę? To proste - walki są premiowane pieniędzmi, lecz oczywiście tylko wygrane. Zasada polega na tym, że bijąc się z bokserem, który stoi znacznie wyżej w rankingu, to my musimy wyłożyć forsę. Jednak w każdej chwili można stoczyć walkę z kimś, kto stoi daleko za nami, i w takim wypadku to ów konkurent będzie musiał sypnąć forsą za możliwość walki z kimś lepszym od siebie. Jest to w miarę logiczne.


Cała kariera składa się także z kolejnych mistrzostw, do których zapisuje nas trener w odpowiednim momencie. Po kolei zdobywamy puchary kontynentów, na końcu także mistrzostwo świata. Ciekawostką dodającą klimatu są walki sponsorowane, które warto brać, by zarobić - jednakże taką ofertę należy przyjąć natychmiast, nie będzie szansy odpoczynku przed nią.

Sterowanie jest doskonałe, czterokierunkowe - osiem kierunków byłoby i tak nieprzydatne na ringu. Klawisz fire (5) to cios prosty, szybkie klikanie tego guzika to combo na twarz przeciwnika, a 1 i 3 to sierpowe. 7 i 9 natomiast to haki na korpus, plus najlepsze - pod 0 znajdziemy uppercut. Zawodnicy posiadają dwa paski obrazujące ich stan - pasek ogólnej wytrzymałości oraz kondycji. Gdy zabraknie tego pierwszego, leżymy na deskach, wtedy trzeba zmierzyć się z mini grą, która pozwoli na powstanie. Brak drugiego paska nie pozwala na zadawanie ciosów z pełną siłą, a takie ciosy są nieskuteczne i nieefektywne. Oczywiście trzykrotny nokaut w trakcie jednej rundy kończy się TKO. Pod kierunkami góra i dół znajdziemy gardę.

Grafika w grze jest absolutnie doskonała, a co najważniejsze - płynna. Postacie bokserów są niezwykle szczegółowe, mamy także kilka różnych rodzajów wyglądu, pozwalających na zmianę wizerunku zawodnika nawet w trakcie kariery. Każdemu może się przybrać na wadze, nie? Najlepiej jednak prezentują się kobiety, które oglądamy przy kolejnych rundach - no po prostu miodzio.

Co jest w grze nie najlepsze? Niestety na naganę zasługują upadki bokserów. Są tak powolne, nie mają nic wspólnego z realizmem. Zasada polega na tym, by wykończyć pasek wytrzymałości boksera, wówczas oglądamy kadr niemal telewizyjny, zatrzymanie ekranu, a potem upadek. Jednakże w momencie, gdy pasek jest już prawie całkiem pusty, warto zrezygnować ze stosowania combo - gdyż zawodnik zacznie się chwiać na nogach, oszołomiony. Wówczas kończymy jednym, konkretnym ciosem, najlepiej sierpowym. Wtedy czasem udaje się obejrzeć dobry upadek, konkretny, w stylu cyklu Rocky. Powtórzę się, ale co tam: najlepszy boks na telefony komórkowe, każdy fan tego sportu powinien w grę zagrać. A najlepiej właśnie w tę wersję, trójwymiarową.

Brak komentarzy: