26 czerwca 2009

Aces Of The Luftwaffe

Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić dlaczego ominęła mnie przygoda z grą Aces Of The Luftwaffe w czasie, gdy się ukazała. Miałem pecha, i tyle. Lecz szybko nadrabiam straty.

Gra, jak ogromna większość tytułów od Handy Games, przede wszystkim oferuje specyficzny humor, objawiający się szczególnie w grafice oraz dialogach. Choć "Aces..." to klasyczna, podniebna strzelanina, niewiele ma wspólnego z konkurencyjnym Air Strike 1944 od Gameloftu. Tutaj trudno zachować powagę, fabuła znacznie bardziej przypomina "Złoto dla zuchwałych" niż poważne produkcje w stylu "Szeregowca Ryana". A grafika, wyglądająca jak karykaturalna kreskówka dodatkowo potęguje uczucie, iż bierzemy udział w przygodzie bardziej komediowej, niż sensacyjnej.

Gracz wciela się w jednego z młodych, nieopierzonych pilotów, który w myśl starożytnej zasady "od zera do bohatera" uratuje świat. W telegraficznym skrócie, rzecz jasna. Fabuła opowiada o relacjach między bohaterami, ujrzymy jak rodzą się przyjaźnie, wrogowie także nie są po prostu oponentami - wszyscy mają swoje profile psychologiczne, po paru minutach gry można dać się wciągnąć dialogom i naprawdę nieźle bawić.


A propos wrogów - głównym celem gry jest pokonanie wszystkich ośmiu Asów Luftwaffe, czyli mistrzów latania, prawdziwych, typowych "niemieckich killerów". Poza faktem, iż są najlepsi, dysponują także specyficznymi samolotami, których wygląd jeszcze bardziej uświadamia graczowi iż bierze udział w animowanym serialu z kanału kreskówek.

Każdy, kto spodziewa się klasyki - lecę do góry i strzelam - będzie miło zaskoczony. 80% gry to właśnie tego typu rozgrywka, lecz dodano tu naprawdę sporo ciekawych elementów, uprzyjemniających zabawę. Przede wszystkim: sterowanie samolotem jest praktycznie ograniczone do ruchów lewo/prawo, a reszta to akrobacje. Tu koniecznie należy dodać, iż ekran gry jest znacznie większy, niż wyświetlacz - ruch na boki przesuwa akcję, powiększając pole działania.

Istotą "Asów..." jest opanowanie maszyny. Dlatego dodano wskaźnik obrazujący poziom wykorzystania broni oraz silnika. Po kliknięciu fire (jak zwykle 5) wystrzelona zostaje seria z karabinu maszynowego. Pasek broni rośnie, gdy dotrze do końca broń ulegnie awarii, zatnie się, dlatego należy uważać, i bez powodu nie naciskać spustu. Jest to ciekawe rozwiązanie, lecz jeszcze ciekawszym jest motyw z silnikiem. Otóż motor w naszej maszynie pracuje sobie spokojnie, dopóki leniwie i niemrawo posuwamy się do przodu, z rzadka skręcając. Ale w momencie akrobacji, zaczyna wyć, widać wyraźnie, iż niebawem się zatrze. A akrobacje trzeba robić - podwójne kliknięcie kierunku powoduje przyjemną dla oka beczkę, kliknięcie 8 (dół) obniża na moment samolot - w celu na przykład zebrania z ziemi spadochroniarzy, którym nie powiodła się misja... Wszystkie ruchy są szczegółowo omówione w tutorialu, więc nie ma sensu ich tu wypisywać, a najważniejsze jest to, że nie zostały dodane ot tak, po prostu, dla sztuki. Misje dotyczą różnych kwestii, począwszy od standardowej walki o przetrwanie, przez ratowanie zagubionych dusz, obronę miasta przed bombowcami wroga czy wreszcie walkę z bossami.

Gra oferuje prócz tego też klasyczne motywy - podczas lotu odnajdziemy pakunki, które poprawią kondycję naszej maszyny, podwoją (lub potroją) siłę ognia karabinu czy dodadzą nawet rakiety. Warto też wspomnieć, iż nasz samolot w widoczny sposób się psuje. Brakuje tu standardowego paska życia - o zniszczeniach informują dwa motywy graficzne. Po pierwsze samolot zaczyna dymić. Gdy sunie się za nim ciemnoszara chmura, to znak, iż niebawem zakończy swój żywot - warto szybko szukać pakunku naprawczego. Drugi motyw to natomiast bardzo przyjemne dla oka pęknięcia na wyświetlaczu telefonu - wyglądające jak po strzałach, nieraz całe ogromne rysy. Sprawia to bardzo dobre wrażenie.

"Aces Of The Luftwaffe" zadbało także o logikę wydarzeń - skoro nasz samolot, wpadając na maszynę wroga ulega zniszczeniu, to hitlerowcy wpadając na siebie nawzajem też sprawiają sobie szkody. Przewidując tor lotu przeciwnika można nieraz po prostu zostawić wydarzenia własnemu losowi - a naziści sami się wykończą.

Gra mogła by być naprawdę dobra, bo mimo że do gatunku nie wnosi wiele, posiada z pewnością dużą dawkę humoru, klimat, i naprawdę dobre odgłosy. Do kreskówkowego przedstawienia świata też bardzo łatwo jest się przyzwyczaić. Niestety "Aces Of The Luftwaffe" posiada jedną, poważną wadę - mimo wszystko, mimo dodatków i ciekawostek, jest... dość monotonna. Każda misja zaczyna się od pogawędki, potem następuje wciąż taka sama akcja, na takim samym tle... I coraz trudniej jest zmusić się do zaliczenia kolejnych klasycznych plansz w oczekiwaniu na spotkanie Asów, gdyż owe plansze zaczynają po prostu usypiać. Bardzo nierówna gra, lecz mimo wszystko godna polecenia - wszak można zaliczyć połowę, a reszty wrócić po paru dniach, prawda?


Brak komentarzy: