18 marca 2009

Brothers In Arms: Art Of War

Jak bumerang wraca temat II Wojny Światowej w serii "Kompania Braci". Earned in Blood było absolutnie doskonałą strzelanką - nie jest wcale zaskoczeniem, iż Art Of War jest co najmniej tak samo dobre, jeśli nie lepsze.

Gra we mnie wywołała całą zgraną paczkę wspomnień z inną strzelanką dotyczącą II WŚ, z konsoli Gameboy Advance, mianowicie "Medal Of Honor: Infiltrator". A była to gra, dla której warto było kupić konsolkę... W Art Of War znajdziemy wszystkie elementy, które świadczą o dobrej grze tego typu. Misje znacznie się między sobą różnią; nie zawsze celem jest po prostu parcie do przodu, likwidując wszystkich nazistów. Nieraz trzeba się zatrzymać, zniszczyć jakąś gigantyczną broń, samolot, to znowu zdobyć dokumenty... Wszystko to zrobimy dzięki kombinacji niezwykle intuicyjnego sterowania, rzecz jasna w ośmiu kierunkach, i różnych rodzajów broni. Począwszy od karabinu maszynowego, poprzez granaty i pancerfaust.


Znajdziemy tu także innego typu zadania do wykonania, jak na przykład obrona miasta przed nalotem. Obejmujemy stanowisko przy potężnym karabinie, po czym mamy typowy "celowniczek", gdzie trzeba zestrzelić jak najwięcej samolotów czy zatopić łodzie. Oczywiście stale jesteśmy pod ostrzałem, więc lekko nie będzie.

Gra posiada doskonałą grafikę 2D, znowu jakby żywcem wyjętą ze wspomnianego już "Infiltratora". Nie znajdziemy tu żadnych zwolnień, wszystko jest płynne. Nasz bohater automatycznie wybiera cel, więc po wciśnięciu fire po prostu zabijamy hordy obmierzłych nazistów. Ci jednak się bronią, kryją za wałami i innymi okopami, potrafią rzucić granatem, w dodatku celnie. Nie wspominając już o nagłym ich pojawianiu się; jeśli gdzieś widać drzwi, to można mieć co najmniej 50% pewności, że zaraz z nich wyskoczy kilku buraków w niebieskim wdzianku. Z kolei ci, którzy nie mieli szczęścia i leżą już na ziemi, jeszcze w ostatnich sekundach życia pragną zrobić coś dla swojego Vaterlandu i Fuhrera; jeszcze ostatkiem sił wyrzucą granat, nawet wtedy z niezłą celnością...


Oczywiście w trakcie misji przyjdzie się naszemu bohaterowi niejednokrotnie kryć i chronić przez zmasowanym ostrzałem wroga. Na szczęście gra jest sprawiedliwa - jeśli uda się wyeliminować Niemca, który obsługuje stanowisko CKM, to z powodzeniem można zająć jego miejsce. Ach, cóż za przyjemność... Producent naprawdę zadbał o poziom rozgrywki, gra oferuje także walki czołgów i zasiadanie zarówno za maszynami aliantów, jak i prowadzenie zdobycznych, potężnych czołgów niemieckich. Inna z kolei plansza rozgrywa się w pędzącym pociągu, gdzie niczym Liberator brniemy przez kolejne wagony, tak towarowe, jak i osobowe, próbując przetrwać zmasowane ataki. Warto także wspomnieć o dymkach ukazujących się nad głowami postaci w grze, które dodają naprawdę wspaniałego klimatu, wszelkiego rodzaju okrzyki, przekleństwa - jak na wojnie.

Gra oferuje też bardzo przyzwoity dźwięk, dodający jeszcze więcej klimatu. Tytuł składa się z czterech kampanii; począwszy od walk na froncie zachodnim na teranach Holandii, przez epizod afrykański, następnie walka partyzancka w okolicach Warszawy (dzięki, Gamelofcie!:) i w końcu wjazd z kiziorami do Berlina. Warstwa fabularna pozwoliła nawet na dodanie specjalnego przeciwnika, którego należy pozbyć się w ostatniej misji, typowego bossa, a po ukończeniu tytułu odblokowana zostaje możliwość ponownej rozgrywki, lecz na niebywale trudniejszym poziomie. Art Of War z całą pewnością znajduje się w pierwszej piątce najlepszych strzelanek na komórki w ogóle, w to po prostu wypada zagrać :-)


Brak komentarzy: