14 maja 2008

ShadoWalker

Ostatnio nastąpił prawdziwy boom na gry platformowe: Beowulf, God of War, Assasins Creed... To dobra informacja, bowiem nie ma lepszej rozrywki jak pobiegać i postrzelać na ekranie telefonu w ustronnym miejscu (lub w pracy gdy nikt nie patrzy:) Jednakże, z czasem okazuje się, że każda kolejna gra jest kopią poprzedniej. Tak robi Gameloft, odcinając kupony od popularności swych hitów produkując kolejne tytuły bez większych zmian w stosunku do pierwowzorów. No, chyba że za zmianę uznać fabułę i imię głównego bohatera… Niestety, dla mnie to za mało.


W tym momencie na scenę wkracza producent o wdzięcznej nazwie GLU. Co ma nam do zaoferowania w temacie platformówek? Całkiem sporo... przede wszystkim zupełnie nowe podejście do tematu. I już dzięki temu zasługuje na uwagę i szacunek. Po ukończeniu gry ShadoWalker ów szacunek zamieni się w uwielbienie (na ścianie mam plakat GLU, oddaję mu cześć:). O co chodzi?

Przychodzą nocą... Okręty-widma. Niewidoczne, ciche dłonie zarzucają cumy na naszych brzegach. Rankiem już ich nie ma, lecz wraz z nimi giną nasze dzieci. Zostało tylko kilkoro... Gdy została odnaleziona, była już młodą kobietą. Minęły lata od czasu, gdy jako dziecko zniknęła na statkach-widmach. Jej rodzice już dawno odeszli. Burmistrz orzekł, iż jest przeklęta. Kimże jesteśmy my, by oponować? Została więc z boku, niechciana. Nauczyła się walczyć.

Tak rozpoczyna się ta niesamowita gra, osadzona w brutalnym, niezwykle mrocznym świecie. Bohaterką jest piękna, młoda kobieta, której przeszłość okrywa mgła tajemnicy. Jest jedyną nadzieją na przywrócenie ładu. Tylko ona widzi widma, jej celem zatem staje się uratowanie wszystkich dzieci, które wciąż są głównym celem Widm.

Poruszamy się po mapie świata – kolejne wioski i okręty zjawiają się na niej wraz z rozwojem fabuły. Gdy zdecydujemy się na odwiedzenie którejś z lokacji gra przeobraża się w action-RPG z elementami gry platformowej.

Ogromny nacisk został położony na historię, o której opowiada gra. Niemal co chwilę odbywają się dialogi odkrywające przed Graczem opowieść o samotnym łowcy Widm, Phoenix Shadowalker.

Z czasem na mapie zjawiają się handlarze – bowiem bohaterka pozbywając się kolejnych widm otrzymuje pieniądze. Najlepiej jest na okrętach, które musi zatopić. Na każdym z nich jest skarbiec, trzeba go tylko poszukać… W sklepach rozwijamy postać: coraz to lepsze uzbrojenie (Shadowalker walczy mieczem oraz pistoletem, walka więc odbywa się zarówno bezpośrednio jak i na dystans) oraz zbroję, dzięki którym zwiększa się ilość punktów wytrzymałości.

Kilka słów o grafice. Wreszcie otrzymaliśmy grę na innym silniku niż wszystkie znane platformówki Gameloftu :) I powiem jedno: Glu dało radę! Ta gra to zupełnie nowy standard, całkiem inne podejście do gier action. Tu nie wystarczy masakrować przycisk fire, tu znaczenie ma więcej klawiszy :) W przypadku bossów (jest ich w grze trzech: przerośnięty Gryf, coś w stylu skrzyżowania małpy z nosorożcem i zły Władca Widm) wręcz trzeba pomyśleć, wykorzystać wszystkie możliwe elementy na planszy, by wreszcie się ich pozbyć. Sama bohaterka porusza się z gracją, na jaką stać tylko kobiety. Jej długie włosy rozwiewa wiatr, kolejne ciosy wyprowadza w postaci zachwycającej animacji, że już przemilczę oczywistą przyjemność obserwacji poruszającej się kobiety (w krótkiej, falującej spódnicy:)

Po grach Gameloftu, wszystkich podobnych, potrzebna była odmiana. Glu stworzył więcej, niż można było oczekiwać. Marzę o kolejnych epizodach.

Brak komentarzy: