14 maja 2008

Medal Of Honor: Airborne

Medal of Honor to gra, dla której warto było kupić konsolę PSX. Swego czasu zachwycała niesamowitym klimatem II Wojny Światowej oraz naturalnym zachowaniem przeciwników. Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak zachwycaliśmy się z przyjaciółmi podrygiwaniem Niemiaszka, gdy oberwało mu się w kolano lub zrzucaniem hełmów z głów obmierzłych nazistów poprzez celne strzały. To były czasy...


Długo trzeba było czekać na komórkową wersję Medala. Za długo. W między czasie można było się jeszcze pozachwycać tytułem Medal of Honor: Infiltrator na GBA, który - nie wiem jak innych - ale mnie osobiście z nóg zwalił. Strzelanki, które chciało mi się ukończyć więcej niż raz policzę na palcach jednej ręki. Infiltrator do nich należał.

Tymczasem co zaserwowano nam na telefony? Ano, oczywiście strzelaninę. W dwóch wersjach, z których każda jest niezła, lecz oczywiście oko bardziej cieszy ta w 3D.

Gra jest niezwykle płynna i grywalna, choć niestety także i nudna. Mamy tu na przykład na pierwszy rzut oka bardzo fajną opcję - zawezwanie pomocy. Odpalając flarę nadlatuje samolot i zrzuca spadochroniarza... Niestety ów spadochroniarz nie ma za grosz mózgu, pcha się tam, gdzie nie trzeba, nadając grze klimat kiepskiego filmu o II WŚ produkcji USA. Pomimo to jednak gra jest przyjemna, w dużej mierze dzięki przemyślanemu systemowi checkpoint. Tu nie ma jakiegoś strasznie wysokiego poziomu trudności, lecz zginąć można mimo wszystko co krok. Dobry checkpoint nie jest zły... Jedynie w ostatniej misji takiego nie uświadczymy, zatem uczulam wszystkich na odwagę i uwagę. Przy którejś próbie na pewno się uda!

Brak komentarzy: