12 maja 2008

Sonic Golf

Nie wiem skąd to się bierze, ale nigdy nie przepadałem za tym dziwnym, wcale jeża nie przypominającym Jeżem Sonikiem. Wolę Jeża Jerzego...


Golf natomiast lubię. Spodziewałem się czegoś wciągającego jak Worms Crazy Golf, a dostałem... lipną gierkę, której czas uruchamiania się psuje zabawę już na starcie. A dalej jest tylko gorzej... bajecznie kolorowe plansze, tak typowe dla tego bohatera w golfie się zupełnie nie sprawdzają, wszystko jest niewidoczne, niewygodne i w ogóle do niczego.

Ortodoksyjni fani Sonika z pewnością będą w siódmym niebie. Ja skończyłem grać już po godzinie. I nie będę próbował drugi raz...

Brak komentarzy: