20 maja 2008

Nowhere

To powoli staje się normą –nieznane zupełnie firmy produkujące gry na komórki wychodzą z cienia z tytułami niesamowitymi. W przypadku gry Nowhere, firmy DeValley Entertainment należy rozumieć to dosłownie. Gra jest niesamowita.

Swego czasu były dwa wielkie hity z tego gatunku gier – survival horror. Pierwszy Resident Evil miażdżył, budując klasę samą dla siebie, popularyzując nowy gatunek gier. Niby gra przygodowa, rozwiązywanie zagadek, ale jednocześnie z odpowiednią dawką akcji i klimatu. Kolejne dwie części już były bardziej action-shooterami niż klasyczną grą przygodową. Jednakże, w tym czasie powstała inna gra, która zmiotła nawet Residenta jedynkę – Silent Hill. Tytuł tak osobliwy, tak dziwaczny, jak tylko dobry horror potrafi być.


Residenty gościły na komórkach. W dość żenujących wydaniach, niestety. Capcom odwalił manianę, tworząc niby-taktyczne Confidential Report’y, w których prędkość rozgrywki była bliska mistrzostwom szachowym, a z kolei Resident Evil The Missions mimo ciekawego rozwiązania graficznego pozbawiony był klimatu horroru.

DeValley Entertainment postanowiło najwyraźniej zmienić ten stan rzeczy. Już od pierwszego splash screena wiadomo, że ta gra nie będzie normalna. Będzie tak chora umysłowo jak tylko potrafi być największy psychopata i socjopata w jednym.

Fabuły zdradzać nie wolno. Zatem ograniczę się do dość lakonicznego stwierdzenia, że jest dobra. Nawet bardzo dobra.

Mamy w NOWHERE odpowiednią dawkę zarówno przygody, jak i akcji. Bohater znajduje różne przydatne rzeczy (na dzień dobry siekiera – i wiadomo że ta gra będzie świetna), jak broń czy lekarstwa. Z czasem znajdziemy także szczypce do przecięcia drucianych parkanów czy młot pneumatyczny do rozwalenia ścian.


Za każdymi drzwiami, wszędzie mogą czaić się potwory. Dziwne kreatury, powyginane, powykręcane, paskudne, krwiożercze. Słabsze i silniejsze. Wyobraźnia projektantów gry czerpała garściami z japońskich gier tego typu, jak i z filmów, w których nastrój budują monstra. Dodajmy do tego obowiązkowych bossów, potworności, paskudztwa, wytwory chorej wyobraźni i nie możemy się oderwać:)

Zagadka skonstruowana jest tak, by Gracz nie chciał wypuszczać telefonu z ręki. Nastrój dodatkowo budują dźwięki, ale przede wszystkim grafika – mroczna, niewyraźna, migający ekran, jakbyśmy obserwowali akcję przez zepsuty telewizor, lub jakby świetlówka właśnie rozpoczęła strajk. Buduje to niesamowity klimat, człowiek nie tylko zapomina, że to tylko gra, ale zapomina nawet, że to gra na komórkę!

Jak mówiłem: tytuł niesamowity. Pierwszy prawdziwie porządny horror na komórkę.To po prostu trzeba zobaczyć. A jak się zobaczy, to człowieka wciągnie... jak otchłań, w którą zbyt długo się spogląda.

Brak komentarzy: