20 maja 2008

Fashion Fun

Z początku spodziewałem się kolejnej gry na zasadzie Party Night: Casanova, zupełnie nie wiem dlaczego. Na szczęście nie miałem racji, lecz gra i tak najwyższych lotów niestety nie jest.

Fashion Fun to "zabawa modą". Głównym bohaterem gry jest pewna całkiem ładna kobieta, która za zadanie ma wypełnić markowymi i modnymi ciuchami swoją garderobę. I tu pojawiła się niespodzianka, która mile mnie zaskoczyła: otóż fundusze na owe ubrania zdobywa poprzez układanie diamentów.


Niestety, pierwszy "zachwyt" szybko umarł śmiercią naturalną. Mogłaby być fajna gra, lecz... Owe układanie diamentów pozbawione jest normalnych, klasycznych zasad. Jest udziwnione, zupełnie niepotrzebnie. Otóż diamenty możemy przesuwać jedynie w poziomie. Co oznacza ni mniej nic więcej tyle, iż jeśli w trzech kolejnych pionowych liniach nie znajdziemy takich samych klejnotów, nic nie zrobimy. I bardzo często się takie coś zdarza, iż planszy nie można ukończyć - brakuje po pierwsze opcji wymieszania zawartości planszy, a po drugie brakuje informacji, która powinna się ukazać i jasno rzec: "no more moves".

Są trzy poziomy trudności, różnią się ilością koniecznych diamentów do zebrania. Na poziomie najprostszym należy zdjąć jedynie 50 klejnotów, ale za to forsy dostaniemy ledwo-ledwo. A ubrania są drogie...

Producent nie wysilił się w licencje, zatem wszelkie nazwy w markach są zabawnie poprzemieniane, lecz mimo to dość łatwe do odgadnięcia. W naszej garderobie znajduje się coraz więcej ubrań, a każde z nich ma pewne właściwości. Przed każdym kolejnym podejściem do diamentów można ubrać kobietę w coś innego, co będzie jej pomagać; np. dostanie bonusowy pieniądz, bądź procent do wygranej, lub też po prostu więcej czasu na odkrycie potrzebnej ilości klejnotów.

Mogłaby być fajna gra, lecz nie jest. Diamenty powinny znikać w sposób klasyczny, powinna być opcja "shuffle" oraz informacja o końcu gry, braku dostępnych ruchów. Szkoda, bo gra ogólnie rzecz biorąc prezentuje się nieźle, grafika i animacje na planszy są miłe dla oka, muzyczce także niewiele można zarzucić. Ot, po prostu producent nie pomyślał i ma pecha. Raczej odradzam ten tytuł.

Brak komentarzy: